niedziela, 26 stycznia 2014

Bawełna Łódź - nowy lokal w Manufakturze bez owijania!

       Choć restauracja Bawełna zaleca prać w 40 stopniach, my postanowiliśmy nie czekać do lata i przetestować ją już teraz. W jeden z ostatnich zimowych wieczorów, kiedy to temperatury dochodziły do minus 15º C wybraliśmy się do nowego lokalu, który zajął miejsce wysłużonego już klubu Paparazzi. Jakie zrobił na mnie i reszcie biesiadników wrażenie? Nie będziemy owijać w bawełnę, zapraszamy do lektury!
       Z zewnątrz praktycznie nic poza logo nie uległo zmianie, co jednak dziwić nie powinno. Wnętrza doczekały się zaś licznych modyfikacji. Na lokal składa się obecnie piwnica, parter i piętro. Piwnica? – zapytają stali bywalcy Paparazzi! Tak, tak – nowym właścicielom udało się bowiem odkopać i odgruzować starą przestrzeń piwniczną (plus za wystrój), która obecnie służy za salę dla palących. Gówna sala (nieciekawe szare ściany) znajduje się zaś na parterze, a w jej centrum ulokowano dużą, otwartą kuchnię, dzięki której klient może przyglądać się pracy obsługi przygotowującej nasze dania. Na piętrze mieści się zaś największe, podłużne pomieszczenie z barem na samym końcu. Tutaj przeważa odkryta, oryginalna cegła, nadająca sali typowo fabryczno-loftowego klimatu. Dopełnienie stanowią industrialne lampy i proste stoły z dębowymi blatami (te, przy których przyszło nam zasiąść strasznie się chybotały). Podsumowując, wystrój Bawełny jest prosty i raczej surowy - na pewno niezbyt odkrywczy, do czynienia mamy bowiem z tym, co spotkać można w innych lokalach – chociażby Drukarni czy MitMi, tyle że w Bawełnie brakuje nadal elementów, które nadałyby jej przestrzeni indywidualnego charakteru. Nie jest źle, mogłoby jednak być lepiej :)
       Sporej reorganizacji wymaga obsługa Bawełny. Kelnerzy nie wiedzieli, które miejsca dla nas zarezerwowali, przez przeszło 30 minut nikt nie podszedł z kartami dań do naszego stolika (czekaliśmy jeszcze na dwójkę znajomych, więc akurat tak nam to nie przeszkadzało), o karty musieliśmy jednak ostatecznie poprosić sami. Dania podawane były w sporych odstępach czasu, część osób dostała napoje, gdy już praktycznie kończyła swoje posiłki, a niektórzy z nas, gdyby nie interwencja, nie doczekaliby się ich wcale. Obsługa nie wiedziała jakie piwa ma obecnie na stanie, czarną herbatę zaserwowano nam w małych filiżankach od kawy o pojemności niespełna 120-150 ml... Oj dawno już nie uświadczyliśmy takiego bałaganu organizacyjnego. Sprawę mogłaby jeszcze ratować w pełni obłożona klientelą sala, ta jednak była w połowie pusta... Mam nadzieję, że takie sytuacje nie będą się powtarzać w przyszłości.
       Przejdźmy jednak do sedna i zerknijmy w menu. To również zaskakuje, w szczególności ilością oferowanych pozycji. Panuje obecnie moda na krótkie karty dań i tak też jest w przypadku Bawełny. Niestety, odliczając pizze, przystawki i desery, wybierać przyjdzie nam raptem między 10 daniami, spośród których ciężko było niejednemu z nas wybrać coś dla siebie... Lokal oferuje też dania spoza karty, np. małże w winie czy doradę z pieca, o tym przyjdzie nam jednak dowiedzieć się jedynie z tablicy wiszącej nad kuchnią na parterze, którą łatwo można przeoczyć kierując się do sali na piętrze (bądźcie więc czujni lub pytajcie o to obsługę). Mamy nadzieję, że wkrótce pojawią się w menu nowe pozycje. Ceny, choć nie są zbytnio wygórowane, są nieco wyższe niż w sporej części łódzkich lokali. Sałatka z łososiem – 24zł, deska serów i wędlin – 42zł, focaccia z pastami – 22zł, pizze od 20zł do 35zł (sos pomidorowy – 4zł!).
       Ostatecznie decydujemy się właśnie na pizze i makarony. Strozzapreti con tonno – czyli krótki, podobny do casareccia makaron z tuńczykiem, pomidorami i śmietanką zrobił na nas całkiem niezłe wrażenie. Makaron ugotowany al dente, sos wyrazisty i ładnie złamany smakiem tuńczyka. Porcja w sam raz dla dam, mężczyźni mogą się jednak nie najeść do syta. Pizze również niczego sobie. Cieniutkie, ładnie wypieczone i smaczne ciasto (niestety delikatnie przypalone spody), składniki wysokiej jakości, doskonałe, pikantne salami na pizzy Diavola. W moim odczuciu pizze, choć nie tak smaczne i korzystne cenowo jak te z Pomodoro, Piknik'u czy Gronowalskiego, warte są polecenia.
       Przechodząc do podsumowania, Bawełna wzbudziła w nas mieszane uczucia. Cieszyć może duża ilość miejsca, wydzielona sala dla palaczy, długie godziny pracy, możliwość przyjścia z psem, czy dodatkowe koncerty z muzyką na żywo. Wnętrza, choć poprawne, niczym jednak nie zaskakują, karta dań jest chwilowo zbyt uboga a niska jakość obsługi woła o pomstę do nieba. Pod tym względem byliśmy tak zniesmaczeni, że sprawy nie ratowało nawet całkiem dobre jedzenie. Nie pozostaje mi nic innego, jak mieć nadzieję, że niektóre wpadki wynikają z krótkiego czasu jaki minął od otwarcia restauracji. Na chwilę obecną Bawełna musi jeszcze sporo rzeczy dopracować. Mam nadzieję, że kolejne wizyty należeć będą do bardziej udanych (czego życzę sobie jak i właścicielom restauracji), szkoda bowiem żeby potencjał tego miejsca się zmarnował!

POLUB NAS NA FACEBOOK'U: FOOD FETISH PO ŁÓDZKU
EDIT z 10.03.2014: w ostatnich dniach ponownie wybrałem się w mniejszym gronie do Bawełny na szybką kawę i piwo. Tym razem obsługa nie zawiodła - obsłużono nas sprawnie i sympatycznie. W ogóle wydaje mi się, że lokal zatrudnił nieco więcej kelnerek do pomocy :) Na ścianach na piętrze zagościły też zdjęcia w antyramach a menu poszerzyło się o nowe pozycje :) Zmiany na plus!

2 komentarze:

  1. badzo obiektywne uwagi/ sugestie... byliscie moze kolejny raz w Bawełnie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Byliśmy później tylko raz na początku marca tego roku, ale zamawialiśmy tylko napoje, o czym zresztą wspomniałem w Edicie - było znacznie lepiej! Szybsza, sprawniejsza obsługa, poszerzona karta dań, ściany przyozdobione zdjęcia - zmiany na lepsze, choć nowych dań nie próbowaliśmy. Mimo wszystko z pewnością jeszcze się tam raz wybierzemy na normalny obiad/kolację i wówczas wspomnimy o tym dodając kilka zdań na końcu recenzji :)

    OdpowiedzUsuń