sobota, 4 stycznia 2014

MITMI Restobar Łódź

        Kolejny piątkowy lub sobotni wieczór? Po raz kolejny spotykasz się ze znajomymi pod Saspolem i po chwili zastanawiacie się gdzie uderzyć? Znowu wybieracie się na Off Piotrkowską, nową stolicę łódzkich lokali? Jeżeli tak, to dobrze trafiliście, dzisiaj bierzemy bowiem na warsztat kolejną stosunkowo nową restaurację tej części miasta. Zapraszamy do lektury recenzji MITMI Restobar :)
        Lokal sąsiaduje bezpośrednio z opisywaną wcześniej na blogu kawiarnią podróżniczą Daleko Blisko. Wejść do niego możemy zarówno od strony placu Off Piotrkowskiej jak i od Roosevelta. Podwójne wejście to wygoda dla klienta, ale i niekiedy nieprzyjemne przeciągi. No nic, coś za coś! W środku dominuje modna ostatnimi czasy surowa cegła, którą właściciele postanowili (podobnie jak belki stropowe) zachować w niezmienionym stanie na większości ścian. Dopełnieniem wnętrz są industrialne lampy, drewniane stoły z czarnymi, białymi i turkusowymi krzesłami i bar (również w drewnie) z tablicami, na których wypisano co ciekawsze z kulinarnych propozycji. Wszystko to dobrze ze sobą współgra, a pomimo swoistego minimalizmu i przewagi cegły wnętrza uznać można za ciepłe i przytulne.
        Zgodnie z zasadą "karta dań to nie książka telefoniczna" wybór pozycji w menu jest umiarkowany. Z pewnością każdy znajdzie tu coś dla siebie, choć kręcić nosem mogą nieco wegetarianie, dla których przygotowano raptem kilka pozycji. W MITMI możemy zjeść klasyczne śniadania – omlety, naleśniki, tosty czy jajka sadzone, modne przystawki – hummus, tapenady czy terrinę, serwowane z bagietką lub podpłomykiem własnego wypieku. Nie zabrakło również sałatek, zup i wszechobecnych burgerów. Są też sycące kanapki w stylu włoskim, w tym rewelacyjna porchetta, czy w końcu dania główne: kurczak z risotto i serem pleśniowym, kaczka malinowa, ale i steki z polędwicy lub łaty wołowej. Kartę wieńczą doskonałe desery i napoje, w tym alkoholowe. Przydałoby się tylko dodać informację o tym, czy dane wino jest wytrawne, słodkie, czy semi.
        Ceny potraw, choć nie są przesadnie wysokie, nie należą też do najniższych, szczególnie, gdy porównamy je do cen w innych lokalach Off Piotrkowska Center. W moim odczuciu, nieco tańsze mogłyby być sałatki, niektóre dania główne i burgery. Z drugiej strony, jakość jest w cenie, a w przypadku MITMI jest pod tym względem bardzo dobrze. Czas bowiem przejść do samych potraw. 
        Po trzech wizytach stwierdzam, że MITMI świetnie karmi :) Warto zapłacić każdą cenę za kanapkę z porchettą, czyli schabem z boczku z chrupiącą skórką, pieczonym przez bite 12 godzin i serwowanym z ziołami, konfiturą cebulową i glaze miodowo-musztardowym. Do tego miniaturowy słoiczek z piklami z curry. Zastanawiałem się czy MITMI samo wypieka bagietki i bułki do burgerów i kanapek. Po krótkiej rozmowie z kelnerką okazało się że nie, pieczywo pochodzi jednak z piekarni Montag. Taka współpraca na pewno wyszła obu partnerom na dobre, o kliencie już nie wspominając :) Wracając do potraw, dobre wrażenie zrobiła też na mnie winna wołowina podawana z makaronem pappardelle i warzywami. Wołowina mięciutka, wręcz rozpływająca się w ustach, makaron równie świetny, chciałbym jedynie poczuć w całym daniu ociupinę więcej wina :)
        Na oddzielny akapit zasługują desery. Fondant czekoladowo-kasztanowy jest wręcz obłędny. Podawany z musem jabłkowym i włosami z karmelu robi wrażenie! Dawno nie jadłem w żadnym lokalu tak dobrego deseru. Zastąpiłbym jedynie mus jabłkowy czymś innym, może sosem waniliowym? Crème brûlée również na wysokim poziomie. Wyrazisty krem, poprawnie skarmelizowany cukier, tworzący charakterystyczną dla tego deseru skorupkę i dodatki w postaci owoców, włosów karmelowych i bułeczki piernikowej, czynią ten smakołyk przyjemnym i fantazyjnym zwieńczeniem kolacji.
        Jeżeli już miałbym do czegoś w MITMI się doczepić, to byłby to w pierwszej kolejności sposób podawania niektórych dań. Serwowanie canelé na cienkim papierze polewanym dodatkowo śmietaną i musem jagodowym, nie dość że nie wygląda zbyt apetycznie, to jeszcze po chwili powoduje całkowite przemoknięcie tegoż papieru, jego rozdzieranie się i mieszanie z potrawą. Podobnie sprawa się ma w przypadku kanapek, podawanych w identyczny sposób, nie wspominając już o kanapce z kurczakiem serwowanym między dwiema warstwami macy/podpłomyka, przez co praktycznie nie da się go zjeść bez wysypania wnętrza na wspominany wcześniej nieapetyczny papier.
        Po drugie, wspomniane już wcześniej ceny, które niektórzy mogą uznać za zbyt wysokie. Podkreślić jednak muszę, że to, co przyszło mi w MITMI zjeść, warte było każdego grosza.
        Bez dwóch zdań – MITMI to świetna propozycja na kulinarny wypad ze znajomymi. Lokal na pewno wyróżnia się na tle offowej konkurencji znacznie lepszą jakością i kapitalnym smakiem serwowanych potraw, zaś schludne, przyjemne wnętrza i uśmiechnięta, atrakcyjna obsługa tym bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że MITMI Restobar odwiedzę jeszcze nie raz!
POLUB NAS NA FACEBOOK'U: FOOD FETISH PO ŁÓDZKU
Nie posiadam praw autorskich do zamieszczonego w poście logo lokalu, pochodzi ono z oficjalnej strony restauracji MITMI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz