niedziela, 16 grudnia 2012

Pomodoro Łódź - tradycyjna włoska pizza w centrum miasta



            Pomodoro to nowo otwarta pizzeria usytuowana w ścisłym centrum Łodzi, przy ulicy Rewolucji 1905 roku 4. Co niektórzy mogą kojarzyć adres z istniejącą do niedawna pod tym numerem pizzerią Etna. Zmienił się jednak właściciel, nazwa i specyfika lokalu – zamiast zwykłej pizzy, serwowana jest typowa pizza włoska, taka jak w Bella Napoli, Marcello czy Ristorante Doneda. Po starym lokalu został tylko nie do końca ciekawy wystrój.
            Pomalowane na czerwono ściany, proste stoliki z obrusami, parę półeczek z buteleczkami i bibelotami. Na tym koniec, to nieco za mało by powiedzieć, że miejsce jest przytulne czy estetyczne. Wystrój jest co najwyżej poprawny i kojarzy się bardziej z lokalem na osiedlu niż fajną knajpką w centrum miasta....szkoda. Na dodatek, podczas naszej wizyty, w restauracji było stosunkowo zimno. Zaletą jest otwarta kuchnia, dzięki której widzimy jak pizzerman, rodowity włoch Antonio zresztą, przyrządza nasze posiłki, przypiekając je później w prawdziwym piecu opalanym drewnem.
            W menu (po polsku i włosku), poza pizzą znalazło się parę sałatek, prostych przystawek, deserów i smażaków. Wybór jest więc dość przeciętny, choć przecież najbardziej liczy się pizza. Oferta tejże jest zaś bogata. Znalazły się nie tylko klasycznie pozycje znane z każdej pizzeri, lecz również pizze bianche, calzone jak i panozzi, czyli kanapki robione z ciasta na pizzę. Do picia: kawa, herbata, napoje na zimno, piwo i wino. Niestety, choć w lokalu byliśmy już jakieś 2 miesiące od otwarcia, właściciele nadal nie mieli koncesji na alkohol, zaproponowali jednak zakupy w pobliskim sklepie i z możliwością spożycia ich w lokalu :)
            Tu warto wspomnieć o obsłudze. Właścicielka jest bowiem bardzo miła, otwarta i żywiołowa, krząta się po knajpce jak po własnej kuchni, jest rozgadana i sympatyczna. Podobne wrażenie sprawia Antonio, który choć ledwo mówi po polsku, stara się z każdym nawiązać kontakt. Niektórym może to przeszkadzać, dla mnie było jednak miłym zaskoczeniem. Widać, że właściciele wkładają w serce to co robią, a robią to dobrze!
            Sama pizza, choć choć dla niektórych może wydać się nieco za droga, zasługuje na pochwałę. Składniki są świeże i w dużej mierze sprowadzane z Italii. Ciasto cienkie i bardo smaczne - niebo w gębie! Zdecydowanie, pod tym względem jest to jedna z lepszych pizzerii w mieście. Ja, klasycznie już zdecydowałem się na Diavolę i muszę przyznać, że właśnie takiej ostrości spodziewam się po daniach tego typu. Pizza jest pikantna, jednak na tyle, by poza ostrością czuć jeszcze pozostałe smaki (co nie zawsze zdarza się w innych lokalach). Skosztowałem również quattro formaggi znajomych - nie mam  żadnych zastrzeżeń! Większym głodomorom polecam zamówić cały placek, na mniejszy głód, najlepiej wybrać się we dwójkę - jedna pizza w zupełności wystarczy wówczas na dwie osoby. Nie przypadła mi do gustu jedynie oliwa – była zbyt gorzka, poprosiłem więc o inną, zaproponowano mi wersję na ostro – kapitalna, reszcie towarzyszy też przypadła do gustu.
            Pomodoro z pewnością szybko zyska rzeszę fanów. Dobra lokalizacja, miła obsługa i bardzo smaczna włoska pizza, dla wielu będzie wystarczającym argumentem by zostać stałym bywalcem knajpki. Drobne wpadki - zimno w środku czy brak koncesji na alkohol, a także wysoce nieprzemyślana aranżacja wnętrz, nie pozwalają mi jednak wystawić najwyżej oceny. Pomodoro wypada bardzo dobrze na tle licznych łódzkich pizzerii, do czołówki trochę jej jednak jeszcze brakuje. Jeżeli będziecie w okolicy, wstąpcie i przekonajcie się sami!

EDIT z 06.03.2014: Kolejne wizyty w Pomodoro utwierdziły nas tylko w przekonaniu, że Pomodoro to lokal oferujący jedną z najlepszych pizzy w naszym mieście :)

POLUB NAS RÓWNIEŻ NA FACEBOOK'U: Food Fetish po łódzku

Nie posiadam praw autorskich do zamieszczonych zdjęć i logo. Pochodzą one z oficjalnej strony internetowej lokalu. Więcej na https://www.facebook.com/pomodoropizza

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Vinda Łódź - kawiarnia z charakterem

Vinda to stosunkowo nowa, łódzka klubo-kawiarnia. Choć działa raptem od dwóch miesięcy i została dość odważnie zlokalizowana, to już zyskała wielu fanów i stałych klientów. Lokal nie jest położony bowiem w ścisłym centrum miasta a przy ulicy Zgierskiej 69, na dole charakterystycznego pawilonu ABC. Dojechać można bez problemu tramwajem linii 4,11,16 lub 46, na właścicieli samochodów czeka zaś obszerny parking, który wieczorem na ogół jest pusty, nie będzie więc problemu z zostawieniem auta.
Wnętrza prezentują się rewelacyjnie. Urządzono je z dużym smakiem, na modłę tak popularnych ostatnio loftów. Za projekt odpowiadała Agnieszka i Paweł Pawełoszek z AR Design. Ceglane ściany z dużymi, wpuszczającymi promienie słońca oknami, nowoczesny bar, imitacja wylewki betonowej na podłodze, wygodne i stylowe meble, ciepłe oświetlenie, olbrzymia, ciekawa fototapeta na jednej ze ścian – to nie jedyne atuty lokalu. Wrażenie robi też zaadaptowana na potrzeby kawiarni winda towarowa, która stała się integralną częścią miejsca, stanowiąc przytulny, intymny kącik dla ceniącego sobie prywatność klienta. Dopełnieniem wysublimowanego stylu są takie detale jak minimalistyczne wieszaki na ubrania, designerskie lampy nad barem, czy frapujące włączniki światła w schludnej toalecie. Brawo!
Menu, jak na kawiarnię, jest dość obszerne. Poza caffe w licznych odmianach, herbatą i zimnymi napojami, oferuje też piwa i wina, a także dania na mniejszy i większy głód. Zamówić możemy nie tylko zupę dnia czy nieśmiertelne tosty. W karcie znalazły się bowiem różne sałatki i naleśniki, zarówno wytrawne, jak i podawane na słodko, robione na mące pszennej lub gryczanej do wyboru (za wersję FIT przyjdzie nam jednak dopłacić). Ceny, jak na takie miejsce, umiarkowane – nam za dwa naleśniki na słodko i dwie herbaty przyszło zapłacić 32zł (fajnie podany rachunek). Nieco tańsze mogłyby być piwa, pamiętajmy, że nie jest to przecież lokal w ścisłym centrum Łodzi.
Na zamówienia nie przyjdzie długo czekać. Nasze naleśniki były na stoliku po około 10 minutach. Choć Vinda nie jest typową naleśnikarnią, to śmiało może konkurować z Pozytywką czy Manekinem pod względem zarówno przyrządzenia, formy podania jak i samego smaku dań (choć naleśniki cą nieco mniejsze) Ja zdecydowałem się na wersję z twarożkiem waniliowym, brzoskwiniami i sosem karmelowym, koleżanka na naleśniki z kremem czekoladowym, bananami, bitą śmietaną i gałką lodów. Nasze kubki smakowe nie miały zastrzeżeń, wszystko było bardzo dobre, a forma podania, szczególnie naleśnika koleżanki, zasługuje na największe uznanie i brawa.
Vinda, to bez wątpienia ciekawe i warte odwiedzenia miejsce. Największą zaletą kawiarni jest jej nietuzinkowy wystrój i bogate, jak na ten typ lokalu menu. To idealna miejscówka na szybki, lekki lunch, spotkanie we dwoje, czy większy towarzyski meeting (np. urodziny). Jeżeli lubicie takie lokale jak Ms Cafe, Mebloteka Yellow, czy Owoce i Warzywa – Vinda na pewno przypadnie Wam do gustu, zresztą, nie tylko Wam. Polecam każdemu!

Edit z 10.02.2013 - w menu Vindy pojawiły się nowe pozycje, od dzisiaj uraczeni możemy być także makaronami, polędwiczkami wieprzowymi czy łososiem, znalazła się nawet tarta :) Ceny nowości umiarkowane, choć niektóre dania mogłyby być ciutkę tańsze.

POLUB NAS RÓWNIEŻ NA FACEBOOK'U: Food Fetish po łódzku

Nie posiadam praw autorskich do zamieszczonych zdjęć lokalu i logo. Pochodzą one z oficjalnej strony internetowej lokalu. Więcej na www.vinda.pl