Vinda to
stosunkowo nowa, łódzka klubo-kawiarnia. Choć działa raptem od
dwóch miesięcy i została dość odważnie zlokalizowana, to już
zyskała wielu fanów i stałych klientów. Lokal nie jest położony
bowiem w ścisłym centrum miasta a przy ulicy Zgierskiej 69, na dole
charakterystycznego pawilonu ABC. Dojechać można bez problemu
tramwajem linii 4,11,16 lub 46, na właścicieli samochodów czeka
zaś obszerny parking, który wieczorem na ogół jest pusty, nie
będzie więc problemu z zostawieniem auta.
Wnętrza
prezentują się rewelacyjnie. Urządzono je z dużym smakiem, na
modłę tak popularnych ostatnio loftów. Za projekt odpowiadała
Agnieszka i Paweł Pawełoszek z AR Design. Ceglane ściany z dużymi,
wpuszczającymi promienie słońca oknami, nowoczesny bar, imitacja
wylewki betonowej na podłodze, wygodne i stylowe meble, ciepłe
oświetlenie, olbrzymia, ciekawa fototapeta na jednej ze ścian –
to nie jedyne atuty lokalu. Wrażenie robi też zaadaptowana na
potrzeby kawiarni winda towarowa, która stała się integralną
częścią miejsca, stanowiąc przytulny, intymny kącik dla
ceniącego sobie prywatność klienta. Dopełnieniem wysublimowanego
stylu są takie detale jak minimalistyczne wieszaki na ubrania,
designerskie lampy nad barem, czy frapujące włączniki światła w
schludnej toalecie. Brawo!
Menu, jak na
kawiarnię, jest dość obszerne. Poza caffe w licznych odmianach,
herbatą i zimnymi napojami, oferuje też piwa i wina, a także dania
na mniejszy i większy głód. Zamówić możemy nie tylko zupę dnia
czy nieśmiertelne tosty. W karcie znalazły się bowiem różne
sałatki i naleśniki, zarówno wytrawne, jak i podawane na słodko,
robione na mące pszennej lub gryczanej do wyboru (za wersję FIT
przyjdzie nam jednak dopłacić). Ceny, jak na takie miejsce,
umiarkowane – nam za dwa naleśniki na słodko i dwie herbaty
przyszło zapłacić 32zł (fajnie podany rachunek). Nieco tańsze
mogłyby być piwa, pamiętajmy, że nie jest to przecież lokal w
ścisłym centrum Łodzi.
Na zamówienia nie
przyjdzie długo czekać. Nasze naleśniki były na stoliku po około
10 minutach. Choć Vinda nie jest typową naleśnikarnią, to śmiało
może konkurować z Pozytywką czy Manekinem pod względem zarówno
przyrządzenia, formy podania jak i samego smaku dań (choć naleśniki cą nieco mniejsze) Ja
zdecydowałem się na wersję z twarożkiem waniliowym, brzoskwiniami
i sosem karmelowym, koleżanka na naleśniki z kremem czekoladowym,
bananami, bitą śmietaną i gałką lodów. Nasze kubki smakowe nie
miały zastrzeżeń, wszystko było bardzo dobre, a forma podania,
szczególnie naleśnika koleżanki, zasługuje na największe uznanie
i brawa.
Vinda, to bez
wątpienia ciekawe i warte odwiedzenia miejsce. Największą zaletą
kawiarni jest jej nietuzinkowy wystrój i bogate, jak na ten typ
lokalu menu. To idealna miejscówka na szybki, lekki lunch, spotkanie
we dwoje, czy większy towarzyski meeting (np. urodziny). Jeżeli
lubicie takie lokale jak Ms Cafe, Mebloteka Yellow, czy Owoce i
Warzywa – Vinda na pewno przypadnie Wam do gustu, zresztą, nie
tylko Wam. Polecam każdemu!
Edit z 10.02.2013 - w menu Vindy pojawiły się nowe pozycje, od dzisiaj uraczeni możemy być także makaronami, polędwiczkami wieprzowymi czy łososiem, znalazła się nawet tarta :) Ceny nowości umiarkowane, choć niektóre dania mogłyby być ciutkę tańsze.
POLUB NAS RÓWNIEŻ NA FACEBOOK'U: Food Fetish po łódzku
Edit z 10.02.2013 - w menu Vindy pojawiły się nowe pozycje, od dzisiaj uraczeni możemy być także makaronami, polędwiczkami wieprzowymi czy łososiem, znalazła się nawet tarta :) Ceny nowości umiarkowane, choć niektóre dania mogłyby być ciutkę tańsze.
POLUB NAS RÓWNIEŻ NA FACEBOOK'U: Food Fetish po łódzku
Nie posiadam praw autorskich do zamieszczonych zdjęć lokalu i logo. Pochodzą one z oficjalnej strony internetowej lokalu. Więcej na www.vinda.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz