Dziś wyjątkowo
zabierzemy Was do Aleksandrowa – Food Fetish po łódzku bowiem nie
tylko Łodzią stoi ale i jej najbliższą okolicą, tym bardziej,
jeżeli okolica ta ma "Łódzki" przydomek ;) To małe,
spokojne miasto od kilku lat bardzo intensywnie się rozwija,
przybywa w nim również miejsc, w których można smacznie zjeść
lub po prostu posiedzieć przy piwku czy kawie. Jednym z takich
miejsc jest Herbaciarnia Klimaty – lokal, który odwiedziłem nie
raz.
Klimaty mieszczą
się niedaleko ścisłego centrum miasta, przy ulicy Warszawskiej 28.
Za budynkiem znajduje się niewielki parking dla samochodów a
nieopodal wejścia, w sezonie letnim wystawiany jest mały,
oryginalnie zaaranżowany ogródek. Jednak o prawdziwym charakterze
lokalu świadczą dopiero jego wnętrza. Tu pomyślano o
najmniejszych nawet detalach. Od wejścia wita nas namalowany na
jednej ze ścian motyw przedstawiający dawne centrum Aleksandrowa
Łódzkiego, w głównej sali dominuje cegła upiększona obrazami i
zdjęciami z odbywających często w lokalu wernisaży, na podłogę
trafiły zaś prawdziwe deski. W sali znalazło się również
miejsce na kominek, patefon i pianino. Część barowa prezentuje się
równie ciekawie. Tu dominują motywy podróżnicze – sufit
upiększają worki po kawie z najróżniejszych zakątków globu, na
ścianach wiszą stare zdjęcia i ryciny, strzelby a nawet głowa
strusia :) Najmniejsza sala, pokryta starymi, przypalanymi mapami
kryje zaś stół bilardowy. Odzwierciedlająca nazwę lokalu
aranżacja wnętrz zasługuje na naprawdę dużego plusa, jest ciepła
i przytulna – takiego wystroju może Klimatom pozazdrościć
niejeden lokal w Łodzi.
Porcje naleśnikowe są uczciwych rozmiarów, rozczarowuje jednak nieco samo ciasto. Choć cienkie i ładnie wysmażone, za pierwszym razem nie było w ogóle osolone i zbyt gumowate – za drugim razem elastyczność była ok, choć nadal bez soli – bez względu na to jaką wersję naleśnika zamówiłem. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie nieosolone ciasto to ciasto bez smaku. Na domiar złego do naleśników z orzechami, serem pleśniowym i żurawiną zaserwowano mi ketchup...
Pozostaje mieć nadzieję, że w kwestii naleśników coś się zmieni, poziom pozostałych dań, czyli głównie deserów stoi bowiem na wysokim poziomie. Specjałem lokalu jest według mnie szarlotka z lodami – ciepła, podawana na kruchym cieście, z dodatkiem dobrej bitej śmietany i dwiema gałkami lodów, powinna zadowolić nawet najwybredniejsze podniebienia. Polecić mogę również deser o tajemniczej nazwie waniliowe ciepło-zimno, czy brzoskwiniową pokusę, czyli brzoskwinie z syropu zatopione w bitej śmietanie, z dodatkiem bezy.
Na oddzielną pochwałę zasługuje personel – dziewczyny są miłe, sympatyczne i zawsze uśmiechnięte, jednocześnie liczyć możemy na dość sprawną i szybką obsługę. Z drugiej strony nie dziwi to jakoś bardzo. Mimo wielu pochwał, w lokalu często jest bowiem pusto. Nieco mnie to zastanawia. W Klimatach bywa co prawda niekiedy zimno (szczególnie jesienią i zimą), nie zawsze możemy liczyć na wszystkie pozycje z karty, a naleśnikom nieco jeszcze brakuje do poziomu Manekina czy chociażby Pozytyvki. Lokal jednakże ma potencjał i bardzo wiele do zaoferowania. Ceny są przystępne, większość herbat, kaw i deserów jest smaczna, a dodatkowym atutem jest fajna obsługa, możliwość zagrania w bilard, czy liczne wydarzenia kulturalne, takie jak koncerty czy wernisaże prac malarskich i fotografii. Nie można też zapominać o świetnym wystroju. Jestem pewien, że w centrum Łodzi taki lokal pękałby w szwach.
Tymczasem, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić łodzian do Aleksandrowa, by osobiście przekonali się, że Klimaty to miejsce, w którym można miło i smacznie spędzić niejeden wieczór :)
POLUB NAS NA FACEBOOK'U: FOOD FETISH PO ŁÓDZKU