Do
SerVantki (strona www) pierwszy raz wybraliśmy się zaraz po nieudanej kolacji w Ganeshu. Tak
się bowiem złożyło, że lokal mieści się pod tym samym numerem, tyle że w bramie
(Piotrkowska 55). Wówczas to wstąpiliśmy tam tylko by schronić się przed
deszczem i wypić po piwku. Co ciekawe, okazało się, że restauracja może być
idealnym miejscem na spotkanie przy złocistym trunku, szczególnie gdy wszystkie
puby w mieście już pękają w szwach. Wystrój lokalu i przemiła atmosfera wzięły
górę, postanowiliśmy więc wybrać się do SerVantki raz jeszcze, tym razem na
typową kolację.
Lokal
mieści się na samym końcu wspomnianej bramy przy Piotrkowskiej 55.
Umiejscowienie jest więc idealne – w samym sercu miasta a jednocześnie z dala
od weekendowego zgiełku samego deptaka. Co ciekawe, SerVantka jest przykładem
na to, że nawet w brzydką bramę, można wcisnąć stosunkowo estetyczny
budyneczek. Wewnątrz miło, przytulnie i ciepło. Z głośników sączy się spokojna
muzyka. Panuje iście domowa atmosfera. Na pierwszy rzut oka wystrój może się
kojarzyć bardziej z herbaciarnią niż restauracją. W niczym to jednak nie
przeszkadza. Na podłodze kafelki ułożone w estetyczne wzory, wygodne fotele z
obiciami i stoliki maści wszelakiej przykryte obrusami, sporo zieleni, bardzo
przyjemne oświetlenie. Jest także kominek z prawdziwego zdarzenia, bałałajki i
inne instrumenty strunowe na ścianach, a co najważniejsze antresola dodająca
wnętrzu charakteru. Na antresoli zaś kilka stolików dla gości, którzy nie
zmieścili się na dole lub chcą patrzeć na wszystko z góry ;) Brawa należą się
także za łazienkę utrzymaną w klimacie reszty wnętrz. Prawdę powiedziawszy to
najładniejsza lokalowa ubikacja z jakiej przyszło mi w Łodzi skorzystać (jest
nawet krem do rąk).
Przejdźmy
jednak do konkretów. Menu (plik pdf) prezentuje się bardzo ciekawie. Restauracja serwuje
bowiem kuchnię polską i wschodnioeuropejską z dużym naciskiem na dania
rosyjskie i ukraińskie. To miła odskocznia od tego, co podaje się w większości
niewyróżniających się lokali w mieście. W SerVantce skosztować można zaś takich
specjałów jak wertuny, bliny, pielmieni, ozorki czy perliczki, nie zabrakło
również ryb, sałatek i konkretnej sztuki mięsa. Kuszą zupy z rosyjską solanką i
barszczem ukraińskim na czele, a do tego wszystkiego zamówić możemy dobre piwo
zza wschodniej granicy, czy butelkę gruzińskiego wina. Nie zabrakło również
czegoś mocniejszego ;) Menu po polsku, rosyjsku i angielsku.
Tego wieczoru zdecydowałem się na dwa dania.
Na pierwszy ogień poszedł specjał łódzki, czyli kapuśniak z prażokami, main
dish stanowić zaś miały pierogi z soczewicą i prażonym słonecznikiem, do picia
Obolon - ukraińskie piwo niefiltrowane. Zanim otrzymaliśmy nasze potrawy,
poczęstowano nas (po dość długim od złożenia zamówienia czasie) darmową mimi
przystawką – czymś na kształt grzanek z chrzanem. Niestety na dania główne też
przyszło nam długo czekać - nieco ponad 45 min od złożenia zamówienia, choć na
obronę Servantki napisać muszę, że w restauracji było akurat sporo gości. Poza
tym, czas oczekiwania był jedynym mankamentem jakiego mógłbym się dopatrzeć
tego wieczoru.
Potrawy
były bowiem wyśmienite. Kapuśniak lekko kwaśny, bez nadmiaru kapusty, czyli
taki jak lubię. Prażoki oddzielnie podane i zupełnie inne od tych, które
wspominam z obiadów u babci. Choć wolę wersję klasyczną – podpieczonych,
tłuczonych ziemniaków z mąką i tłuszczem, to opcja podania w Servantce – małe,
mocno opieczone i obtoczone w panierce(?) kuleczki ziemniaczane, również
przypadła mi do gustu. Kapuśniak i prażoki były bardzo dobre, a pierogi? Te
były idealne. Apetycznie podane i przyozdobione ziarenkami granatu, smakowały
kapitalnie. Porcja była stosunkowo duża, ciasto miało poprawną, lekko kleistą
konsystencję a farsz wręcz rozpływał się w ustach. Idealnym dopełnieniem smaku
była posypka z prażonego w maśle słonecznika. Do tego perfekcyjnie schłodzone
piwko – polecam! Co ważniejsze, praktycznie nie było osoby z naszego grona,
której zamówione dania by nie smakowały. Skosztowałem jeszcze pstrąga w sosie
kurkowym kolegi – również bez zastrzeżeń!
Cieszy nie
tylko smak potraw ale i niewygórowane ceny. Za zupę z prażokami, pierogi i
ukraińskie piwo przyszło mi zapłacić łącznie 38zł. Pobieżnie wertując menu
znajdzie się jednak sporo pozycji, na które, nawet z napojem, nie powinniśmy
wydać więcej niż 25-30zł. Najbardziej atrakcyjna jest zaś opcja 3-daniowych
zestawów obiadowych w cenie 19,90zł obowiązująca codziennie od godziny 12 do
16. Ci co chcą wydać trochę więcej, zawsze mogą skusić się zaś na perliczkę w
sosie jabłkowo-morelowym J Na koniec dodam tylko, że kelnerka nie widziała
najmniejszego problemu w tym, by każdy z osobna zapłacił za swoje zamówienie.
Podsumowując,
nasza kolacja w SerVantce należała do jednej z najbardziej udanych. Nikt nie
miał zastrzeżeń do jedzenia ani do panującej w restauracji atmosfery. Jedyny
niedosyt może stanowić nieco zbyt długi okres oczekiwania na dania. Mam jednak
nadzieję, że spowodowane to było wyłącznie sporą tego wieczoru ilością gości,
dodatkowo przesiadujących w licznych grupach (co na ogół wiąże się z podaniem
wszystkich dań w tym samym czasie). Warto było jednak poczekać! Servantkę mogę
śmiało polecić każdemu, kto chce spróbować bogatej i smacznej kuchni naszych
wschodnich sąsiadów, odpocząć od miejskiego zgiełku i zaznać trochę ciszy i
spokoju. To idealne miejsce na romantyczną kolację we dwoje, rodzinne spotkanie
czy filiżankę dobrej kawy i szarlotkę domowej roboty. Bez wątpienia będę stałym
bywalcem lokalu, czego życzę i Wam!
EDIT z 28.10.2013: Dzisiaj po raz kolejny wybraliśmy się do Servantki (to już czwarta wizyta). Dania jak zwykle przepyszne. Mnie szczególnie przypadły do gustu czeburieki krymskie serwowane z baraniną i cebulą:
EDIT z 28.10.2013: Dzisiaj po raz kolejny wybraliśmy się do Servantki (to już czwarta wizyta). Dania jak zwykle przepyszne. Mnie szczególnie przypadły do gustu czeburieki krymskie serwowane z baraniną i cebulą:
Trochę zawiodła mnie jednak zmiana wnętrz lokalu. Ściany odmalowano bowiem na pomarańczowo, co w moim odczuciu nie wyszło restauracji na dobre...Kolor jest zbyt krzykliwy i zupełnie nie pasuje mi do profilu Servantki. Na domiar złego z południowej ściany zdjęto wszelkie ozdoby, pozostawiająć gołą, nierówno pomalowaną ścianę. Mam nadzieję, że wkrótce zostanie to poprawione...
Zapraszamy do polubienia nas na Facebooku: https://www.facebook.com/foodfetishpolodzku
Zapraszamy do polubienia nas na Facebooku: https://www.facebook.com/foodfetishpolodzku
Nie posiadam praw autorskich do
zamieszczonych zdjęć lokalu i logo. Pochodzą
one z oficjalnej strony internetowej lokalu. Więcej na: http://www.servantka.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz