Łódzka ul. Traugutta to Mekka dla
miłośników dobrego jedzenia. Wąski pasaż roi się bowiem od knajp i restauracji.
To tutaj możemy spróbować węgierskich dań w Varosce, najeść i napić się do syta
w Browarze Grill de Brasil, skosztować rewelacyjnych włoskich potraw w
Locandzie czy bardziej znanych polskich obiadów w Chłopskim Jadle. Tutaj też
mieści się tani i przyjemny bar Paragon jak i znana wszystkim klubo-kawiarnia
Owoce i Warzywa. Pod numerem 9 znajdziemy zaś lokal serwujący szybką kuchnię
brytyjską, czyli popularne na całym świecie ryby z frytkami. Mowa o The Dorsz British Fish & Chips.
Z zewnątrz knajpka prezentuje się
bardzo przyjemnie i angielsko, kojarząc się z pubami jakie widzimy w
brytyjskich filmach czy pamiętamy z reklam piwa Dog in the Fog. Odnowiona,
pomalowana na ciemny brąz elewacja, neonowy szyld i duże okna z łukami, z
których sączy się ciepłe światło, zachęcają do wstąpienia - szczególnie w
jesienne lub zimowe wieczory. Wewnątrz czar ten jednak pryska. W środku jest
czysto i schludnie, jednak mało brytyjsko. Światło jest w rzeczywistości bardzo
jasne i zimne. Na szarych ścianach wiszą komiksowe plakaty w żaden sposób nie
związane z GB ani jedzeniem, wyróżnia się tylko kilka prac Banksy’iego i flaga
UK. Zasiąść możemy przy kolorowych stolikach na w miarę wygodnych kanapach z
poduszkami lub twardych krzesłach. Szkoda, że w knajpie nie jest zbyt gustownie
ani przytulnie. Od razu czuć, że to miejsce raczej na szybki posiłek niż
dłuższe przesiadywanie z kumplami przy piwku. Szkoda...
Czas zerknąć w menu – to przyjdzie nam zaś przeczytać na wielkiej tablicy znajdującej się przy drzwiach i po prawo od otwartej kuchni. Jak na bar szybkiej obsługi przystało, dania zamawia się przy kasie, a rola obsługi ogranicza się jedynie do ich podania do stolika. Wybrać możemy oczywiście specjał lokalu, czyli dorsza w dwóch odmianach – plamiaka lub atlantyckiego. Jest także filet z miruny, nuggetsy rybne lub drobiowe, kiełbaski, smakowicie wyglądająca zupa z owoców morza, czy czerwony barszczyk. Znajdziemy też parę mniejszych przekąsek w stylu krążków cebulowych, kalmarów czy krewetek z sosem. Nie zabrakło również sałatek, napojów bezalkoholowych i stosunkowo tanich piw (większość w cenie 5zł). Do większości dań podawane są frytki. Ceny bardzo przystępne, szczególnie, że nawet mała porcja ryby z frytkami (15zł) jest w rzeczywistości spora i większość osób, a już na pewno kobiet, w zupełności się nią zadowoli.
Na dania nie przyjdzie długo czekać. Na ogół już po 5-10 minutach, wypełnione po brzegi półmiski lądują na naszym stoliku. Ryba jest dobrze przygotowana i opieczona, chrupiąca panierka i idealnie kruchy filet momentalnie znikają z talerzy. Muszę jednak ostrzec tych, którzy nie mieli okazji jeść ryby serwowanej w Wielkiej Brytanii w typowym chippie. Ta w The Dorsz jest bowiem przyrządzana w identyczny sposób (przez brytyjczyka zresztą) – jest więc bardzo tłusta (ryby morskie zresztą zawsze są tłustsze od słodkowodnych) i z założenia nie przyprawiana. Anglicy bowiem fish & chips przeważnie tylko mocno solą, skrapiają całość sokiem z cytryny lub octem słodowym. Dlatego też, jeżeli oczekujecie bardziej wyrafinowanych smaków, koniecznie zamówcie do dania zestaw niedrogich dipów. Inaczej możecie być zawiedzeni mało wyrazistym smakiem ryby. Powiedzmy sobie szczerze, nie ma ona prawie w ogóle smaku... i szczerze, mogłaby być ciutkę mniej tłusta. Z drugiej strony, jak to mówią, rybka lubi pływać nawet po śmierci, stąd też smaży się ją w głębokim tłuszczy, a śledzika zapija wódeczką ;)
Nieodłącznym elementem dań w The
Dorsz są frytki. Według mnie, jedne z lepszych w mieście (może poza
belgijskimi) – grubo krojone, lekko chrupiące z zewnątrz i miękkie w środku –
polecam z dipami, serem lub sosem curry. Rewelacja!
Słowo końcowe – The Dorsz British
Fish & Chips to dobra alternatywa dla oklepanych pizzeri, kebabów,
chińczyków i Mc Donaldów. Na Traugutta 9 możemy zjeść szybko i nieco tylko
drożej niż w innych fastfoodach (lecz nadal tanio). Przy okazji, to jedno z
nielicznych miejsc w centrum, które zajmuje się serwowaniem ryby. Kolejną
zaletą są tanie piwa i dobre frytki. Stąd też, lokal jest wg mnie idealnym
miejscem na beforek przed piątkową imprezą, czy szybki obiad w przerwie pracy
lub między zajęciami. Szkoda tylko, że wystrój jest mało przytulny i nieciekawy
a frytki i ryba troszkę za tłuste. Z pewnością znajdzie się sporo osób, które stwierdzą
nawet że niesmaczna. W mojej grupie opinie na temat knajpy były bardzo podzielone, część osób była niezadowolona.
Osobiście uważam, że jeżeli od czasu do czasu lubisz się niezdrowo najeść i
napić do syta, to mimo wszystko powinieneś wstąpić do The Dorsz British Fish &
Chips. Jeżeli zaś nie przepadasz za rybami i tłustym jedzeniem to odpadasz z
gry - zmykaj czym prędzej do Green Waya na herbatkę i sałatkę!
EDIT z kwietnia: Ceny skoczyły w górę średnio o 1-2zł. Do zestawów serwowany jest niezjadliwy krem z zielonego groszku. Ryba nadal bez większego smaku, wystrój również...
EDIT z kwietnia: Ceny skoczyły w górę średnio o 1-2zł. Do zestawów serwowany jest niezjadliwy krem z zielonego groszku. Ryba nadal bez większego smaku, wystrój również...
Nie posiadam praw autorskich do
zamieszczonych zdjęć lokalu i logo. Pochodzą
one z oficjalnej strony internetowej lokalu. Więcej na The Dorsz Fish & Chips
Nie Banky tylko Banksy
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOgólnie ja również jestem wielkim fanem ryby i jeśli tylko mam okazję to oczywiście także ją przyrządzam. Muszę przyznać, że bardzo chwalę sobie także przepisy z https://mowisalmon.pl/przepisy/ i jestem zdania, że to właśnie dania z łososiem są zdecydowanie najsmaczniejsze.
OdpowiedzUsuń