Z
zewnątrz lokal prezentuje się bardzo dobrze – odnowiona i odmalowana fasada, podświetlany
szyld z ładnym logo i gablotka z menu zachęcają do wstąpienia. Wewnątrz
przytulnie i bez zbędnego przepychu. Dominują beże na ścianach i brązy na
podłogach; co jeszcze - wygodne krzesła i stoliki z charakterystycznymi
obrusami w czerwoną kratę. Wzrok
przykuwają zawieszone na murach drewniane okiennice ze zdjęciami uliczek i
winnic Italii. Wieczorem przyjemne, ciepłe oświetlenie. Do wystroju naprawdę nie
można mieć żadnych zastrzeżeń, choć ciężko też powiedzieć by był on wyjątkowy i
nietuzinkowy. Dopełnieniem włoskiego klimatu jest sącząca się z głośników
muzyka. W Mia Cucina z pewnością dobrze poczują się osoby nieco starsze, dla licealistów
może być tam zbyt sztywno, bo w gruncie rzeczy, pod względem atmosfery, to taki
lokal pośredni pomiędzy Pomodoro a Ristorante Doneda.
Zerknijmy
w kartę dań. Dominują klasyczne pozycje włoskiego menu. Przystawki w postaci bruschetty,
carpaccio czy grillowanych warzyw, kilka sałatek i zup. Nie mogło zabraknąć
makaronów, dań mięsnych i pizzy. Standardy przełamują jednak takie propozycje
jak łosoś pieczony w wiśniach, czy pstrąg w sosie musztardowym. Polecić można
również doskonałe herbaty Richmond. Ceny – bardzo umiarkowane, znajdziemy
pozycje stosunkowo tanie jak i nieco droższe.
Sałatki kosztują średnio 15zł, zupy 10zł, pasty i pizza między 20 a 25zł. Za obiad z
napojem nie przyjdzie nam więc zapłacić więcej niż 30zł, koszt kolacji z
przystawkami, deserem i kieliszkiem wina to wydatek rzędu 50zł.
A czy
dania warte są swej ceny? Ja skusiłem się na zupę – pomidorowe pole, pizzę
funghi nobili z grzybami leśnymi i truflami i herbatę smakową Richmond – za wszystko
zapłaciłem 42zł i był to w pełni uzasadniony wydatek. Krem z pomidorów był
wyśmienity, podany z serem i ostrym Pesto, przyjemnie rozgrzewał i podrażniał
kubki smakowe (lepszy jadłem tylko w Marcello). Pizza również nie budziła
większych zastrzeżeń, praktycznie rzecz biorąc była tylko niewiele gorsza od tej w
Pomodoro, choć trufle ciężko było mi w niej jednak wyczuć. Ciasto lekko kruche
i niezbyt grube, składniki świeże, smaczna oliwa i oczywiście brak sosów. W
skrócie – dobra, tradycyjna włoska pizza. Dania zamówione przez znajomych
również im smakowały.
Moje zastrzeżenia budził jedynie łosoś pieczony w
wiśniach serwowany z grillowanymi warzywami. Pięknie podany, pobudzał apetyt
samym swoim wyglądem. W praktyce jednak połączenie smaku ryby ze słodką
konfiturą wiśniową i warzywami zupełnie mi nie odpowiadało, podobnie koledze,
który danie zamówił. Składniki, zamiast się ładnie komponować gryzły się ze
sobą niemiłosiernie.
Obsługa
miła i zaangażowana. Co prawda byliśmy w Mia Cucina niecałe 2 tygodnie po jej
otwarciu, trudno więc się spodziewać, by było inaczej. Mały minus za
niedoinformowanie kelnerki. Na pytanie o wielkość pizzy usłyszałem po chwili
namysłu odpowiedź, że jest tak duża, że zajmuje cały talerz :) Pozostaje mieć
nadzieję, że z czasem zmieni się to na lepsze, a klient dowie się chociaż ile
ten talerz ma centymetrów średnicy :) Pomimo małej wpadki obsłużeni byliśmy sprawnie, z uśmiechem i w miarę szybko.
Podsumowując,
Mia Cucina to przyjemna, mała knajpka, w której za rozsądną cenę przyjdzie nam
smacznie zjeść specjały włoskiej kuchni. To dobre miejsce na niedzielny obiad, spokojną kolację w niewielkim gronie, czy romantyczne spotkanie we dwoje. Być może nie wszystkie dania stoją tu na tak samo dobrym poziomie, jeżeli nie nastawiacie się jednak na kuchenne
rewolucje czy kuchnię autorską najwyższych lotów, lokal z pewnością przypadnie Wam do gustu. Wstąpcie i przekonajcie
się sami. Buon appetito!
POLUB NAS RÓWNIEŻ NA FACEBOOK'U: Food Fetish po łódzku
POLUB NAS RÓWNIEŻ NA FACEBOOK'U: Food Fetish po łódzku
Nie posiadam praw autorskich do zamieszczonego logo jak i zdjęć lokalu i potraw. Pochodzą one z oficjalnej strony restauracji. Więcej na: http://www.mia-cucina.pl/
Szkoda kasy, zero smaku. Włoska restauracja to nie jest....
OdpowiedzUsuń