czwartek, 17 stycznia 2013

Ribs & Rings Łódź - Ameryki nie odkryjesz!



Kuchnia amerykańska chyba nigdy nie była zbyt popularna w naszym mieście. Nie mam oczywiście na myśli fastfoodowych, franczyzowych McDonald'sów czy Burger Kingów, a porządne knajpki gdzie można zjeść dobrze usmażony stek, grillowane żeberka czy porządnego burgera. Ostatnimi czasy sytuacja zmienia się na lepsze, tym razem będzie jednak o miejscu, które smakoszom potraw z USA znane jest pewnie od dawna. Mianowicie o Ribs & Rings mieszczącym się w Łodzi na Placu Wolności 12.
         Po dwóch wizytach, pozwolę sobie na kilka słów na temat lokalu. Umiejscowienie w ścisłym centrum miasta, estetyczna fasada budynku i działający w sezonie letnim, dobrze zaaranżowany „ogródek” zachęcają do odwiedzin. Wnętrza uderzają zaś intensywnością kolorów – głównie zieleni i czerwieni, takie barwy pokrywają bowiem wszystkie ściany. W praktyce wyróżnić możemy trzy pomieszczenia. Główne z całkiem przyjemnym, długim i dobrze zaopatrzonym barem i dwa w głębi. Na ścianach kilka czarno-białych zdjęć z amerykańskimi motywami. Cały wystrój określiłbym mianem poprawnego, jest czysto i estetycznie, brakuje jednak elementów które nadałyby temu miejscu jakiegoś ciekawego charakteru czy klimatu, szkoda...

       
         Karta dań zaskakuje swoją różnorodnością. Wchodząc możnaby się spodziewać głównie dań kuchni amerykańskiej, zaglądając jednak w menu, znajdziemy nie tylko stek T-bone, krążki cebulowe i szaszłyki, ale również śledzika w oliwie, żurek, rosół, pierogi, spaghetti, pizzę, kurczaka słodko-kwaśnego, rybę czy sushi (które trzeba zamówić dzień wcześniej). Z jednej strony przy takim rozwiązaniu każdy znajdzie coś dla siebie, z drugiej zaś liczyłem głównie na kuchnię ze Stanów, a taki misz-masz rodzi obawy o jakość i sposób przyrządzenia potraw.
          Na duży plus zasługuje pokaźny wybór napoi alkoholowych. Ribs & Rings okazuje się bowiem być dobrym miejscem na szybkie piwko lub wódeczkę. Bar, poza klasyczną ofertą, zbliżoną do większości lokali zaserwować nam może bowiem również takie specjały jak oryginalną, koszerną Śliwowicę Strykowską (72%) czy cydry X-Cider – warto spróbować!
          No dobrze, ale my chcemy coś zjeść. Pierwszy raz w lokalu byłem przeszło dwa lata temu – zamówiłem wówczas jednego z trzech pokaźnych burgerów do wyboru, który bardzo miło zaskoczył mnie swoim smakiem (kosztował ok. 12zł) Tym razem, do lokalu wybraliśmy się w kilka osób w sobotni wieczór . Po zajęciu miejsc, nie przyszedł nikt z obsługi, sami więc wzięliśmy karty, wybraliśmy co trzeba i udaliśmy się po zamówienia do baru uznając, że najwidoczniej specyfika lokalu nieco się zmieniła. W karcie widniał już tylko jeden burger – w cenie 6zł, czyli kolejne zmiany. Zdecydowałem się na niego z czystej chęci porównania (wziąłem dwa). Kumpel niemiło rozczarował się chcąc zamówić żeberka (Ribs) a następnie krążki cebulowe (Rings) – wszystko się ponoć akurat skończyło. Jak lokal specjalizujący się w tych daniach i mający je w swojej nazwie może nie być przygotowany na ich serwowanie w sobotę wieczorem...? Ostatecznie każdy zamówił po burgerze, a jedna osoba wybrała tortille z kurczakiem.

       
         Zajęliśmy stolik w sali za barem, łączący się z okienkiem kuchni przy którym wydawane są dania dla kelnerów. Po pewnym czasie kucharz zadzwonił dzwonkiem a w okienku pojawiły się nasze burgery, obsługa jednak nie podała ich do stolika, uznaliśmy więc że ten obowiązek należy do nas (szczególnie że za dania płaciliśmy z góry przy barze). Gdy podszedłem po odbiór talerzy, zdziwiony kucharz powiedział, że przecież wystarczyło poczekać aż kelner poda nam je do stołu...
         Same burgery były dobre, choć nie takie jak kiedyś. Na pewno smaczniejsze od tych z Maca czy Burger Kinga i warte swej ceny, jednak nie rewelacyjne. Mięso dobrze wysmażone, dodatki świeże, bułka oczywiście kupna. Z jednej strony liczyliśmy na więcej, z drugiej przy cenie 6zł za sztukę nie mięliśmy prawa spodziewać się idealnego burgera.
         Podsumowując, Ribs&Rings tym razem wypadło dość blado. Lokal kusi atrakcyjnymi cenami dań (najadłem się za 12zł), szybkim ich serwowaniem, ciekawą kartą alkoholi i dobrą lokalizacją, jednakże widać, że jego specyfika zmieniła się z restauracyjnej na bardziej barową. Obecnie to raczej miejsce na szybki, tani, przeciętny obiad, lunch czy snack podczas dnia czy przed imprezą niż na fajną posiadówkową kolację w gronie znajomych. Duży karniak należy się dodatkowo za praktycznie zerową obsługę naszego stolika i brak podstawowych pozycji z karty....Mam nadzieję, że była to sytuacja, która więcej się nie powtórzy, jej zaistnienie znacznie obniża jednak końcową ocenę restauracji. Jeżeli szukacie kuchni amerykańskiej na najwyższym poziomie, w Ribs & Rings jej niestety nie uświadczycie...

Nie posiadam praw autorskich do zamieszczonego logo jak i zdjęć lokalu i potraw. Pochodzą one z oficjalnej strony restauracji. Więcej na: http://ribsandrings.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz