Jak to z zewnątrz
wygląda każdy widzi. "Biały" siding i duże okno z nazwą
baru mogą odstraszać, ale niech nikt tu nie udaje świętego. Każdy
z nas od czasu do czasu je w takich miejscach. Uwagę przechodnia
przyciąga widniejąca od niedawna na szybie kartka A4 z dumnym
hasłem informującym nas, że Mad-Dog to pierwszy w Łodzi lokal
serwujący gyros! I wiecie co? Faktycznie może to być prawda.
Jadłem go tutaj, gdy Warszawa i Kraków o Sphinxie jeszcze nie
słyszały. Pierwszy Sphinx w Łodzi powstał w 1995 roku, a Mad Dog w 1991 :)
W środku, podobnie jak na zewnątrz, czyli na wszystkich ścianach biała oblicówka. Poza tym 3-4 małe stoliczki, długa lada z wystawionymi napojami i uśmiechnięta pani w fioletowym fartuszku, która z każdym zamieni kilka ciepłych słów. Generalnie, przez przeszło 15 lat niewiele się tu zmieniło. W niczym to jednak nie przeszkadza. Dzięki dobrej lokalizacji, knajpka już dawno wpisała się w serca bałuckiej społeczności, a w porze obiadowej nie raz przyjdzie nam poczekać na wolny stolik.
W środku, podobnie jak na zewnątrz, czyli na wszystkich ścianach biała oblicówka. Poza tym 3-4 małe stoliczki, długa lada z wystawionymi napojami i uśmiechnięta pani w fioletowym fartuszku, która z każdym zamieni kilka ciepłych słów. Generalnie, przez przeszło 15 lat niewiele się tu zmieniło. W niczym to jednak nie przeszkadza. Dzięki dobrej lokalizacji, knajpka już dawno wpisała się w serca bałuckiej społeczności, a w porze obiadowej nie raz przyjdzie nam poczekać na wolny stolik.
A co w menu
piszczy? Oczywiście gyros, serwowany w bułce lub na talerzu z
frytkami, sosem i surówkami (17zł), połówka porcji kosztuje 11zł,
można też kupić za piątaka hamburgera, frytki i hot-dogi. A co
najważniejsze, do każdego posiłku kawa gratis. Tak było, jest i
będzie! Można też nabyć herbatę i napoje gazowane w puszcze lub
lane z butelki ;) Ceny nie powinny więc nikogo odstraszyć!
A sam gyros, choć
podawany na plastikowych talerzykach, ze sztućcami z tego samego
tworzywa, jest całkiem niezły. Mięso jest soczyste, ładnie
wypieczone, odpowiednio przyprawione i wyraziste w swym smaku a przy
okazji nie obcieka tłuszczem, jak w niektórych innych lokalach tego
typu. Reszta składników również nie budzi zastrzeżeń. Surówki
są bardzo świeże a frytki złociste i chrupiące. Jednocześnie
porcja jest na tyle duża, że nawet głodny jegomość się nią bez
problemu naje. Dla dziewczyn i malutkich głodów polecam zaś
zamawianie 1/2 porcji. Na dania nie przyjdzie długo czekać. Na ogół
można szamać już po 10 minutach.
Rekapitulując, jeżeli
zajdziesz kiedyś czytelniku w okolice Placu Kościelnego lub
Bałuckiego Rynku i akurat złapie Cię głód, a jednocześnie nie
przeszkadza Ci anturaż wnętrz przedstawionych na zdjęciach i
barowy klimat to wstąp śmiało do Mad Doga. Znajdzie się
oczywiście parę knajpek w naszym mieście serwujących lepszy
"gyros", ale skoro ta był pierwsza, to chyba warto zajrzeć
do niej choćby z ciekawości ;)
POLUB NAS NA FACEBOOKU: FOOD FETISH PO ŁÓDZKU
Ze Sphinxem to zły przykład bo on jest akurat łódzki i zanim się pojawił w Wawie to dużo czasu minęło ;)
OdpowiedzUsuńRekapitulując..?
OdpowiedzUsuńrekapitulacja - streszczenie, zwięzłe powtórzenie treści; zestawienie zdarzeń, faktów, wyłożonych, wypowiedzianych myśli
OdpowiedzUsuńrekapitulując - podsumowując dłuższy wywód
Rozumiem, ale wydaje mi sie, że autor wpisu niepotrzebnie sili się na takie zwroty, opisując bude obłożoną sidingiem...
OdpowiedzUsuńbędziemy mieli na uwadze :)
OdpowiedzUsuńautor nie "sili się", trafny dobór słów - trzeba czuć o czym pisze i tyle
OdpowiedzUsuńTen bar już został zamknięty? Czy gdzieś przeniesiony ?
OdpowiedzUsuńchyba obie panie zmarły w krótkim czasie ale sos do girosa jaki robiły nigdzie na świecie nie smakował tak bardzo to ich tajemnica sos czosnkowy to bajka sama w sobie wiedzą ci co jedli
OdpowiedzUsuńAch... Gdzie teraz podobnego gyrosa zjeść...?
UsuńGdzie można jeszcze coś podobnego z jeść
UsuńNie mieszkam już od lat w Łodzi, ale znam bardzo dobrze tę knajpkę - pracowałem w sklepiku z niemiecką chemią tuż obok i nie raz stołowałem się w Mad Dogu. Bardzo miła obsługa, dobre jedzenie i fajny klimat. Nie raz w niezbyt ruchliwy dzień rozmawiałem z właścicielką Mad Doga oraz panią Zosią, która obok prowadziła sklep z ubraniami (i przez chwilę automaty), dzięki czemu nie umieraliśmy z nudów :) Czy ktoś ma jakieś pewniejsze informacje czy właścicielka Mad Doga po prostu przeszła na emeryturę i stąd lokal jest zamknięty, czy niestety już nas opuściła?
UsuńI cebula ,nikt takiej nie robi!
Usuń