Kolejny piątkowy lub
sobotni wieczór? Po raz kolejny spotykasz się ze znajomymi pod
Saspolem i po chwili zastanawiacie się gdzie uderzyć? Znowu
wybieracie się na Off Piotrkowską, nową stolicę łódzkich
lokali? Jeżeli tak, to dobrze trafiliście, dzisiaj bierzemy bowiem
na warsztat kolejną stosunkowo nową restaurację tej części
miasta. Zapraszamy do lektury recenzji MITMI Restobar :)
Lokal
sąsiaduje bezpośrednio z opisywaną wcześniej na blogu kawiarnią
podróżniczą Daleko Blisko. Wejść do niego możemy zarówno od
strony placu Off Piotrkowskiej jak i od Roosevelta. Podwójne wejście
to wygoda dla klienta, ale i niekiedy nieprzyjemne przeciągi. No
nic, coś za coś! W środku dominuje modna ostatnimi czasy surowa
cegła, którą właściciele postanowili (podobnie jak belki
stropowe) zachować w niezmienionym stanie na większości ścian.
Dopełnieniem wnętrz są industrialne lampy, drewniane stoły z
czarnymi, białymi i turkusowymi krzesłami i bar (również w
drewnie) z tablicami, na których wypisano co ciekawsze z kulinarnych
propozycji. Wszystko to dobrze ze sobą współgra, a pomimo
swoistego minimalizmu i przewagi cegły wnętrza uznać można za
ciepłe i przytulne.
Zgodnie z zasadą "karta dań to nie
książka telefoniczna" wybór pozycji w menu jest umiarkowany.
Z pewnością każdy znajdzie tu coś dla siebie, choć kręcić
nosem mogą nieco wegetarianie, dla których przygotowano raptem
kilka pozycji. W MITMI możemy zjeść klasyczne śniadania –
omlety, naleśniki, tosty czy jajka sadzone, modne przystawki –
hummus, tapenady czy terrinę, serwowane z bagietką lub podpłomykiem
własnego wypieku. Nie zabrakło również sałatek, zup i
wszechobecnych burgerów. Są też sycące kanapki w stylu włoskim,
w tym rewelacyjna porchetta, czy w końcu dania główne: kurczak z
risotto i serem pleśniowym, kaczka malinowa, ale i steki z polędwicy
lub łaty wołowej. Kartę wieńczą doskonałe desery i napoje, w
tym alkoholowe. Przydałoby się tylko dodać informację o tym, czy
dane wino jest wytrawne, słodkie, czy semi.
Ceny potraw, choć nie są
przesadnie wysokie, nie należą też do najniższych, szczególnie,
gdy porównamy je do cen w innych lokalach Off Piotrkowska Center. W
moim odczuciu, nieco tańsze mogłyby być sałatki, niektóre dania
główne i burgery. Z drugiej strony, jakość jest w cenie, a w
przypadku MITMI jest pod tym względem bardzo dobrze. Czas bowiem
przejść do samych potraw.
Po trzech wizytach stwierdzam, że
MITMI świetnie karmi :) Warto zapłacić każdą cenę za kanapkę z
porchettą, czyli schabem z boczku z chrupiącą skórką, pieczonym
przez bite 12 godzin i serwowanym z ziołami, konfiturą cebulową i
glaze miodowo-musztardowym. Do tego miniaturowy słoiczek z piklami z
curry. Zastanawiałem się czy MITMI samo wypieka bagietki i bułki
do burgerów i kanapek. Po krótkiej rozmowie z kelnerką okazało
się że nie, pieczywo pochodzi jednak z piekarni Montag. Taka
współpraca na pewno wyszła obu partnerom na dobre, o kliencie już
nie wspominając :) Wracając do potraw, dobre wrażenie zrobiła też
na mnie winna wołowina podawana z makaronem pappardelle i warzywami.
Wołowina mięciutka, wręcz rozpływająca się w ustach, makaron
równie świetny, chciałbym jedynie poczuć w całym daniu ociupinę
więcej wina :)
Na oddzielny akapit zasługują desery. Fondant czekoladowo-kasztanowy jest wręcz obłędny. Podawany z musem jabłkowym i włosami z karmelu robi wrażenie! Dawno nie jadłem w żadnym lokalu tak dobrego deseru. Zastąpiłbym jedynie mus jabłkowy czymś innym, może sosem waniliowym? Crème brûlée również na wysokim poziomie. Wyrazisty krem, poprawnie skarmelizowany cukier, tworzący charakterystyczną dla tego deseru skorupkę i dodatki w postaci owoców, włosów karmelowych i bułeczki piernikowej, czynią ten smakołyk przyjemnym i fantazyjnym zwieńczeniem kolacji.
Na oddzielny akapit zasługują desery. Fondant czekoladowo-kasztanowy jest wręcz obłędny. Podawany z musem jabłkowym i włosami z karmelu robi wrażenie! Dawno nie jadłem w żadnym lokalu tak dobrego deseru. Zastąpiłbym jedynie mus jabłkowy czymś innym, może sosem waniliowym? Crème brûlée również na wysokim poziomie. Wyrazisty krem, poprawnie skarmelizowany cukier, tworzący charakterystyczną dla tego deseru skorupkę i dodatki w postaci owoców, włosów karmelowych i bułeczki piernikowej, czynią ten smakołyk przyjemnym i fantazyjnym zwieńczeniem kolacji.
Jeżeli
już miałbym do czegoś w MITMI się doczepić, to byłby to w
pierwszej kolejności sposób podawania niektórych dań. Serwowanie
canelé
na cienkim papierze polewanym dodatkowo śmietaną i musem jagodowym,
nie dość że nie wygląda zbyt apetycznie, to jeszcze po chwili
powoduje całkowite przemoknięcie tegoż papieru, jego rozdzieranie
się i mieszanie z potrawą. Podobnie sprawa się ma w przypadku
kanapek, podawanych w identyczny sposób, nie wspominając już o
kanapce z kurczakiem serwowanym między dwiema warstwami
macy/podpłomyka, przez co praktycznie nie da się go zjeść bez
wysypania wnętrza na wspominany wcześniej nieapetyczny papier.
Po
drugie, wspomniane już wcześniej ceny, które niektórzy mogą
uznać za zbyt wysokie. Podkreślić jednak muszę, że to, co
przyszło mi w MITMI zjeść, warte było każdego grosza.
Bez
dwóch zdań – MITMI to świetna propozycja na kulinarny wypad ze
znajomymi. Lokal na pewno wyróżnia się na tle offowej konkurencji
znacznie lepszą jakością i kapitalnym smakiem serwowanych potraw,
zaś schludne, przyjemne wnętrza i uśmiechnięta, atrakcyjna
obsługa tym bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że MITMI Restobar odwiedzę jeszcze nie raz!
POLUB NAS NA FACEBOOK'U: FOOD FETISH PO ŁÓDZKU
Nie posiadam praw autorskich do zamieszczonego w poście logo lokalu, pochodzi ono z oficjalnej strony restauracji MITMI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz